TV

Dead Can Dance w Operze Leśnej

1648 wyświetleń 13 czerwca 2013 (138 opinii)

Dead Can Dance wystąpił w Operze Leśnej.

Więcej na ten temat

Opinie (138)

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

    Nie śmierć ale taniec

    A propos nieudanego tytułu - ciekawym jest jak ludzie się różnią w percepcji rzeczywistości - to umarli mogą tańczyć, nie śmierć jest głównym przekaźnikiem ":Dead Can Dance". Znowu ktoś nieodpowieni się za coś chwycił.

    • 5 0

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

    Duet

    DCD nie jest "australijskim duetem", prosze sprawdzic i skorygowac

    • 5 0

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

    obsługa wkurzała ale .. (2)

    .. czy nie przeszadzali wam ci, co bez przerwy lazili jak nie po piwo, to do wc albo tylko po to, zeby zaprezentować nową fryzurę czy strój?

    • 11 0

    • Opinia do artykułu

      Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

      To chyba normalne, że ludzie mają potrzeby fizjologiczne w związku z czym mają prawo chodzić do toalety. Ludzie to ludzie, nie są idealni, chyba już żyjesz dostatecznie długo by to dostrzec?

      • 0 0

    • Opinia do artykułu

      Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

      szczególnie ta panna w czarnym "namiocie" zdjęcie pani u góry ;)

      • 0 0

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

    Świetny koncert ale reszta żenująca

    Pani ochroniarz wykrzykująca coś i grożąca palcem w kierunku jakiegoś faceta na widowni a później miotająca wściekłe spojrzenia na widzów psuła odbiór. Rozumiem że taka jest funkcja ochrony i szanuję ich pracę ale można to zrobić z klasą a nie po chamsku.Po drugie: kiedy płacę 250 zł za bilet to oczekuję że toaleta będzie za darmo a nie dodatkowo płatna - Żenada.

    Poza tym fantastyczny wieczór !!!

    • 4 0

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

    w lesie, w lesie...

    Gdyby ktoś mnie 10 lat temu poprosił, żebym wymienił trójkę wykonawców, których najbardziej chciałbym zobaczyć i usłyszeć w Operze Leśnej, podałbym: Jethro Tull, Clannad i Dead Can Dance. Od wczoraj już mogę mówić: udało się! Całą trójkę obejrzałem i wysłuchałem w tej niepowtarzalnej scenerii :) Niestety, gdybym miał wskazać który z tych koncertów był najsłabszy, to właśnie ten wczorajszy...

    • 3 4

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

    upływ czasu

    Byłem na DCD w 2005 w Warszawie, widziałem Brendana Perrego w Ostródzie 3 lata temu. Słuchałem ich od początku w 1984r kiedy miałem 14 lat. Po tylu latach ma się dystans do emocji, która ta muzyka wywoływała i wywołuje. Tym bardziej ma go para liderów DCD, która doświadczyła kilku perturbacji. Są w trasie od kilkunastu miesięcy - to dla nich ostatnie dokonanie jak się wydaje. To jest produkt, który sprzedają i robią to dobrze. I oni i publiczność doskonale o tym wiedzą. To jest nasz wspólny problem jak konfrontować te monumentalne dźwięki z życiem.

    • 8 1

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

    DCD vs biesiada (2)

    Koncert to jedno, publiczność drugie. Co do zawartości programu - nagrania z "Anastasis" dobre aczkolwiek w porównaniu ze starszymi wypadają tylko nieco wyżej niż przeciętnie. Na pewno im dalej tym było lepiej. Bardzo dobrze ułożona kolejność utworów. Najlepsze momenty jak dla mnie: "Sanvean", "Cantara", "The Ubiquitous Mr. Lovegrove" oraz "The Return of She-King" i "Song to the Siren".
    W sumie było dobrze ale mogło być lepiej.

    A teraz publiczność. Ludzie! Wydawałoby się, że muzyka Dead Can Dance jest na tyle wysublimowana, że trafia raczej do wyrobionego słuchacza o odpowiedniej kulturze osobistej a wczoraj miałem wrażenie, że jestem na wiejskim odpuście. To, że koncert odbywa się w lesie nie znaczy, że trzeba zapijać się browarem i łazić później do toalety, chrupać popcorn i chipsy czy wcinać frytki (sic!). I ta biesiada w części gastronomicznej, która przerwana została dopiero dźwiękami rozpoczynającego koncertu dzięki czemu niemal cały pierwszy utwór oglądałem pielgrzymki spóźnialskich między rzędami. Czy jakby koncert był na Ołowiance albo w Operze Bałtyckiej też byście wsuwali te frytki?

    • 54 4

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

    Magia..... (1)

    Magicznie,zmysłowo,wspaniale.Lisa wspaniała,Brendan urzekający...Klimatycznie,odskocznia od dnia codziennego.

    • 25 2

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

    GASTRONOMIA...

    A MNIE INTERESUJE FAKT KASOWANIA 2ZŁ ZA KORZYSTANIE Z TOALETY PODCZAS SPRZEDAWANIA PIWA... CZY PRZYPADKIEM PRZEPIS NIE MÓWI O OBOWIĄZKU DARMOWYCH TOALET W TAKIM WYPADKU ??? TAK TRUDNO ODDZIELIĆ GASTRO OD CZĘŚCI WIDOWNI ...BY WOŃ KIEŁBAS NIE ZABURZAŁA MISTYCZNOŚCI WYDARZENIA...?

    • 13 0

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

    Też jestem zawiedziony (1)

    Nie jestem może fanatykiem DCD ale na prawdę lubię czasami posłuchać kilku płyt, może dla tego moja opinia będzie trochę bardziej subiektywna. Po pierwsze nagłośnienie pozostawiało wiele do życzenia. Niestety ale sama Opera Leśna, jeśli chodzi o akustykę, ma wadliwą konstrukcję. Niestety ten mankament nie ominą DCD. Słychać było zbyt mocno doły, czyli dudniącą stopę oraz górę, co sprawiało wręcz groteskowe wrażenie podczas wokaliz Lisy. Nie do pomyślenia jest aby przy tak wysublimowanej muzyce gubić gdzieś po drodze cały środek, prawie połowę dźwięków. Dodatkowo jestem zawiedziony instrumentarium. Jak można grać czasem bardzo rozbudowane kompozycje na dwóch keyboardach? Przecież oni powonni mieć na scenie mini orkiestrę ze wszystkimi przeszkadzajkami na żywo! No nic, można było posłuchać, ale na pewno nie była to rewelacja.

    • 20 1

    • Opinia do artykułu

      Zobacz artykuł Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

      Mieszane uczucia

      Pierwsza moja wizyty w Operze Leśnej w ogóle, pierwszy koncert DCD - poza ich ostatnią płytą to praktycznie nie znam ich twórczości, wybrałem się bardziej z ciekawości posłuchać i zobaczyć legendarny duet. W kwestiach organizacyjnych już tu wiele gorzkich słów napisano - piwo i roznoszące je kelnerki, płatny parking, popcorn, konieczność pozbywania się napojów na bramkach (od razu przypomniał mi się koncert Davida Gilmoura w Stoczni Gdańskiej), płatne toalety (SIC!), nadgorliwość ochrony. Ta ostatnia przeginała, nawet jeśli zakaz wyszedł wprost od artystów - trochę wyobraźni, jak może wyglądać filmik/fotki zrobione smartfonem z odległych sektorów? Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Gorzej, że na balkonie ochrona czepiała się również tego, że ktoś zamiast siedzieć to chciał postać przy barierce, nawet jeśli nikomu nie zasłaniał widoku. Jedyny malutki plus dla ochrony za nieprzeganianie z niewłaściwych sektorów - mieliśmy z kolegą bilety na boczny sektor pod balkonem ale wiedząc, że u góry będzie bardzo pusto (nie wiem więc na jakiej podstawie autor relacji napisał, że prawie wszystkie miejsca były zajęte skoro nawet na ebilet.pl dwa dni przed koncertem było widać, że prawie cały balkon jest niewykupiony) przenieśliśmy się tam i nikt nas nie wygonił. Muzycznie koncert całkiem mi się spodobał choć to jeszcze nie było to, co by sprawiło, że złapię "fazę" na DCD. Fajnie zabrzmiały trzeci i czwarty kawałek zagrane na bis. Niestety akustycznie ten koncert leżał (siedziałem na środku balkonu), co było do przewidzenia - opinie o podłej akustyce tego obiektu słyszałem już rok temu. Otwierające koncert Children Of The Sun to był koszmar - z jednej strony dudniły basy, z drugiej za dużo było wysokich tonów, do tego jednocześnie pogłos i jakby trochę za cicho bo wydawało się, że dźwięku jest za mało. Jeszcze gorzej było jednak w trakcie All In Good Time - przy każdym uderzeniu basu blaszana konstrukcja dachu nad balkonem okrutnie brzęczała. Po prostu wielka kompromitacja - Kraftwerk, który wystąpił w operze w latach osiemdziesiątych, na pewno teraz by tutaj nie zagrał. Głos Lisy chwilami był mało wyraźny. Akustykowi chyba się kanały pomieszały - cymbały, na których grała Lisa (stojąca po lewej stronie sceny) słyszałem po prawej stronie a Bredana grającego na mandolinie - po lewej... Nie wiem jak to się ma do tzw. sceny dźwiękowej - w założeniu przecież nawet słuchając koncertu z zamkniętymi oczami powinienem przynajmniej z grubsza zlokalizować muzyków na tej fizycznej scenie. O skromnym instrumentarium już też wspomniano - przydałyby się choćby skrzypce.
      Reasumując - fajnie, że była okazja posłuchać DCD na żywo w Trójmieście i za w sumie nieduże pieniądze ale drugi raz się w operze na koncercie raczej nie pojawię. Ich strata. Ten obiekt nadaje się jedynie na kabarety, TOP Trendy i inną łupankę.

      • 7 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Popularne, a nie widziałeś

Najczęściej oglądane