TV

Sklepiki szkolne próbują przetrwać

6252 wyświetlenia 11 września 2015 (246 opinii)

O tym, że ze szkół znikną niezdrowe przekąski, mówiło się już od dawna. Jednak tuż przed końcem wakacji minister zdrowia podpisał rozporządzenie w tej sprawie. Na skutki długo nie trzeba było czekać - ajenci szkolnych sklepików, ale też firmy cateringowe obsługujące szkoły i osoby prowadzące w szkołach kuchnie wpadli w panikę, bo nikt do końca nie wie, jak interpretować nowe przepisy. Wiele sklepików szkolnych zamknięto w obawie, że ze zdrowej żywności nie uda się ich utrzymać.

Więcej na ten temat

Opinie (246) 1 zablokowana

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

    (2)

    A ja sie ciesze. W domu nigdy nie kupuje tych swinstw, ale syn w szkole co dzien kupowal sobie batoniki (nasladowal dzieci) a potem nie chcial jesc obiadu w stolowce. Ostatnio, najpierw troche sie zdziwil, ze nie ma batonow, w koncu kupil orzeszki i ciasteczko owsiane i byl zadowolony. Nareszcie zamiast napychac sie tymi paskudztwami zjada normalny obiad w szkole i lepiej funkcjonuje.
    Teraz ciagle robi nam wyklady o zdrowym jedzeniu, o szkodliwosci soli i cukru itd. Wiec ja sie ciesze, ze jest wreszcie spokoj.

    • 4 4

    • Opinia do artykułu

      Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

      (1)

      Już to widzę po tygodniu lepiej funkcjonuje.Jak ma kasę to w to nie wierzę.Tobie mówi to co chcesz usłyszeć że zjadł obiadek.Ale o paczce chipsów juz sie nie dowiesz.he,he.

      • 1 3

      • Opinia do artykułu

        Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

        Nie ma kasy i nie ma gdzie kupic chipsow, bo nie wychodzi sam ze szkoly. Obiad zjada, bo wiem to od nauczycielki. W domu nie ma przymusu jedzenia, jak nie chce to nie je, dlatego dzieci nie klamia czy cos zjadly. Jedza, bo robia sie po prostu glodne a nie zapychaja sie slodyczami.
        A funkcjonuje lepiej, bo jest najedzony czyms normalnym a nie batonem, ktory nie daje energii.
        Akurat funkcjonowanie/zachowanie mojego syna jest bardzo uzaleznione od tego czy jest najedzony czy nie.

        • 2 1

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

    zzbrdurne przepisy

    Każdy Polak czy to młody cz w podeszłym wieku poradzi sobie z bzdurnymi przepisami.

    • 1 1

  • ewidentna ustawka pod lobbing - kogo - sugestia _> automaty ze zdrowym jedzonkiem

    Gad, ci sami co zarabiają na napojach zarobią jeszcze więcej

    • 0 1

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

    Pytanie - "Kto na tym zarobi ?"

    Ciekawe kto na tym skorzysta, bo najmniej dzieciaki. Przypuszczam, że niedługo pojawi się we wszystkich szkołach sieć sklepów ze zdrową żywnością.

    • 2 4

  • I jak widać można?, można a tu afera rozkręcana , uderzenie w wolność obywatelską bo bachorom zabrali colę i chipsy no tragedia !!!!

    • 1 0

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

    ale nowość

    teraz zdrowa jest kolorowa posypka cukrowa.Zero śmietany, zero mięsa, zero cukru, uszkadza mózg, powoduje tycie, same pestycydy i zgodna z normą producenta i biurokracji. Ale ma zakrzywiony ogonek.

    • 1 1

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

    zdrowa żywność

    większość produktów, które można kupić w sklepikach szkolnych pokazanych w filmie jest niezgodna z rozporządzeniem ministra zdrowia np: ciastka galicyjski młyn nie spełnia norm, również belvita, fryktajl Tymbark norma 10g cukrów na 100ml, a on ma 10,2g cukrów naturalnie występujących w owocach (jego skład: truskawka, banan), a nie ma cukrów dodanych, nie wspomnę o kubusiach do kieszonki. Batony BA odpadają na starcie, bo mają za dużo cukru. Za dużo cukru jest również w jogurcie jogobella, a sezamki to można zapomnieć... (dodam tylko,że jestem już po kontroli z sanepidu). Od lat prowadzę sklepik szkolny, w który można było kupić jogurty, owoce, sałatki warzywne, świeże wyciskane na miejscu soki, również jak to jest ujęte w ustawie zakazaną żywność. Od września podjęłam próbę prowadzenia sklepiku i muszę napisać, że młodzież kupuje chętnie zdrową żywność, lecz wspomina to, co można było kupić w ubiegłych latach. Młodzież i tak przynosi słodycze, napoje i jedzenie tzw. fast food z zewnątrz i żadna siła ich nie powstrzyma. Mając po 18 lat i więcej, mogą głosować, wypić alkohol, zapalić fajkę po szkole (często w czasie szkoły), a zabranie się im zjeść batona... bzdura.

    • 4 0

  • Szkoła ma uczyć pożądanych zachowań. I basta.

    Lamenty sklepikarzy są tu nie na miejscu.

    Chciałbym też powiedzieć jasno: pani nomen omen Kopacz skompromitowała się publicznie w sprawie Smoleńska i nic tego nie zmieni. Ale tę decyzję popieram niezależnie od tego, kto jest jej autorem. Dawno należało to zrobić.

    • 0 0

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

    od dawna jestem wściekła na śmieci w szkolnym sklepiku.. (2)

    moja córka już kończy gimnazjum ale w podstawówce kiedy jeszcze nie było " sklepiku z truciznami" jej druga połowa pierwszej klasy zawsze brała pudełeczko z kanapką, kawałkiem jabłka lub innym owocem i kartonik z mlekiem..kiedy pani x otworzyła szkolny sklepik nastąpił koniec zabierania z domu jedzenia, dosłownie cała klasa każdą przerwę spędzała pod sklepikiem zamiast na odpoczynku to w kolejce, nic nie dały rozmowy z nią, wszystkie dzieci co przerwę zażerały kolorowe śmieci ..i tak było do szóstej klasy, pani tym dzieciom co nie miały pieniędzy bez porozumienia z rodzicami oczywiście dawała na kredyt wpisując do zeszytu długi, potem na zebraniu je odczytywała, w żadnym wypadku nie dałabym jej pieniędzy za ten kredyt ale inni rodzice dawali i nie myśleli źle o tym procederze..długi 7-8 latka nieraz wynosiły nawet 30 zł..przez ile lat dzieci otrzymywałay truciznę , która skumulowana znajduje się ich organizmach? owszem jedzą też po za szkołą ale chyba rodzice mają na to wpływ a w szkole nie...

    • 3 3

    • Opinia do artykułu

      Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

      przede wszystkim pociągnęłabym do odpowiedzialności karnej panią ze sklepiku, a dyrekcja powinna ja wylać na pysk. Co to znaczy, że dawała dzieciom na zeeszyt??? I jak wychowawczyni smiała to w ogóle odczytywać. Jeśli miała taki kaprys, żeby sprzedawać na zeszyt a nie za gotówkę, jej ryzyko. Co do wychowawczyni zgłosiłabym to do kuratorium.

      • 1 1

    • Opinia do artykułu

      Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

      wściekła na sklepik

      Ty osóbko chyba nie pracujesz a jak tak to powinnaś widzieć ze jak ty zarabiasz to drugiemu daj zarobić.A w domu powinno się omawiać z dziećmi co mogą a czego nie. Mnie wychowano tak że nikt mi nie przemówi że np alkohol jast smaczny i nie szkodzi.Jestem za sklepikami ale bez coli i chipsów ,reszta jest ok grunt żeby było polskie.

      • 0 1

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

    Zdziwione dzieci ! (3)

    Warto aby Ci , którzy postanowili natychmiast wprowadzać w życie nowe przepisy(natychmiast i pod rygorem karania przez Sanepid) zobaczyli minki dzieci w przedszkolu , zwłaszcza przy obiedzie i wędrujące do kuchni pełne talerze.Mimo usilnych starań nauczycielek i pozostałego personelu dzieci nie radzą sobie z jedzeniem potraw bez smaku.Czy u nas wszystko musi być tylko albo czarne albo białe ,popadamy ze skrajności w skrajność i nie jest to z korzyścią dla nikogo.Przygotujmy program wprowadzania w życie takich znaczących przepisów , czyli edukujmy rodziców, młodzież , ale nie zmuszajmy nikogo .Czasem myślę że stoją producenci "zdrowej żywności" którzy mogą nieźle zarobić na powstałej w szkołach i przedszkolach sytuacji tylko za tym nie idą pieniądze na wyżywienie dzieci np.w przedszkolu .Dzieci na tą chwilę nie jedzą (posmakowałam i wcale się im nie dziwię) i czy wyjdzie im na zdrowie kilka godzin głodu podczas 8-godzinnego pobytu w przedszkolu w to bardzo wątpię."Nie dajmy się zwariować!"

    • 9 2

    • Opinia do artykułu

      Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

      (2)

      zarty jakies. Czyli dzieci na codzien opychaja sie przesolonym i tlustym zarciem i nie sa w stanie przelknac czegos normalnego?? I po tygodniu lzawych minek dzieci nalezy sie poddac i dalej je truc?? Co za glupota.

      • 2 1

      • Opinia do artykułu

        Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

        (1)

        Jadłeś kiedyś ziemniaki ugortowane bez grama soli? Surówki, naprawdę surowe, bez soli, odrobiny cukru? Mięso smażone na totalnie suchej patelni?
        Tak się składa, że wszystko jest dla człowieka zdrowe, nawet sól, czy odrobina cukru. Nie popadajmy w paranoję i skrajnośc jak to pisze Ewuś

        • 2 0

        • Opinia do artykułu

          Zobacz artykuł Sklepiki szkolne próbują przetrwać. Czarny rynek batoników

          Kazde warzywo ma swoja naturalna ilosc soli. Wystarczy przestac solic a po kilku dniach zaczynasz czuc intensywniej naturalne smaki. Tak samo jest z owocami. Jak przejdziesz 2 tygodnie odwyku od cukru zaczynasz czuc, ze owoce, surowki sa smaczne. Baton wydaje sie wtedy horrendalnie slodki i zbiera mnie na wymioty.
          Wystarczy dwa tygodnie odwyku jak po narkotyku.

          • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Popularne, a nie widziałeś

Najczęściej oglądane