Waglewski Fisz Emade - Pocisk
734 wyświetlenia 5 stycznia 2018 (27 opinii)Waglewski Fisz Emade w Teatrze Szekspirowskim.
Więcej na ten temat
Opinie (23) 1 zablokowana
-
2018-01-06 08:23
(1)
Jakie sa opinie Borysa Kossakowskiego?
- 8 7
-
2018-01-06 12:04
Kto to jest?
- 1 0
-
2018-01-06 08:51
Swiswietnie, że się koncert udał. Oni są świetni.
- 14 3
-
2018-01-06 08:52
Pozerzy (1)
tyle w temacie.
- 8 29
-
2018-01-06 10:00
A stary najbardziej zarozumialy
- 4 4
-
2018-01-06 10:08
super, poszedlbym, gdyby bylo za darmo. (1)
- 9 13
-
2018-01-08 10:19
a ty pracujesz za dramo?
- 0 0
-
2018-01-06 10:34
nie w teatrze (3)
Posłuchałbym tego w jakiejś klimatycznej kafejce, z kobietą przy winie albo w klubie przy pifku. I za 30-50 zł za bilet. Koncert w teatrze za 80-90 zł za osobe to lekka przesada. Forma przewyższa treść... Z całym szacunkiem
- 18 13
-
2018-01-06 10:55
też nie poszłam ze względu na miejsce a panów Waglewskich bardzo lubię i cenię w różnych składach, choć moje najbardziej ulubione kawałki to młodych Wagli- Czerwona sukienka, Sznurowadła i Ślady
- 2 2
-
2018-01-06 11:11
A ja byłam i wbrew pozorom wyszło świetnie. Oświetlenie tworzyło klimat szkoda tylko, że Polska publiczność jak zwykle ospała. Muzyka i koncert fantastyczny
- 5 2
-
2018-01-06 11:41
Taaa.... z kobietą.
Juz sie ustawia kolejka chętnych
Hehehe- 1 2
-
2018-01-06 10:58
ach i och
a niby co to jest "klimatyczny" ? To ma być samoreklama czy samouwielbienie?
- 6 9
-
2018-01-06 11:37
Znowu to samo:(
- 0 9
-
2018-01-06 11:50
W tym teatrze (1)
Więcej koncertów niż sztuk Szekspira...
- 12 4
-
2018-01-06 13:25
Bo to nie teatr tylko sarkofag.
Kto to wybudował w takim miejscu? Pasuje tam jak świni siodło.
- 4 7
-
2018-01-06 12:48
Powinni przed wejściem na salę zabierać komórki
wiocha z lampami błyskowymi na maksa
- 11 0
-
2018-01-06 13:13
Coś tu nie zagrało... (2)
Bardzo się oboje cieszyliśmy (ja i żona) na ten koncert od tygodnia „osłuchując się” zarówno z płytą M.S.B. jak i starszymi kawałkami. Może to przez te przygotowania, a może po prostu przyszliśmy na koncert ze zbyt dużymi oczekiwaniami ale coś tu nam po prostu wybitnie nie zagrało. Proszę nie zrozumieć mnie źle bo jak to mówią tak „klimat” jak i miejsce - Teatr Szekspirowski (przez niektórych pieszczotliwie zwany Mauzoleum Dartha Vadera) to ciekawe, a nawet dobre połączenie. Specyficzny układ miejsc dla widowni nadaje spektaklom oczekiwanego przy tego typu repertuarze kameralnego charakteru. Minimalistyczne oświetlenie, wspomniane przez autora ukradkowe popijanie przez Piotra wina za perkusją to wszystko razem ładnie się ze sobą kleiło - nie obraził bym się nawet gdyby starszy Waglewski ćmił przy tym wszystkim fajkę i występował w samych kapciach. Bo natchniony i wyluzowany muzyk po prostu robi swoje czyli robi/gra dobrą muzykę. Nie mam również żadnego problemu z tym że koncert zaczął się z 20 minutowym opóźnieniem - za młodu wpajano mi zasady typu „na dobre rzeczy trzeba poczekać”. No więc w czym rzecz?
Do brzegu... na mój gust panowie Waglewscy się przed tym występem zwyczajnie pokłócili co później odbiło się właśnie na całym koncercie. Po pierwszych słowach ojca dało się odczuć coś więcej niż „drodzy państwo następny wspólny koncert to najwcześniej dopiero za rok” i bynajmniej nie odczułem tu niczego w stylu „przykro nam”. Nieistotny szczegół? Być moźe w innych okolicznościach tak właśnie by było ale od tego wszystko się zaczęło. Gitary były przesterowane, głosy Fisza jak i ojca były ledwo słyszalne jakby zza ściany - miejscami zastanawiałem się co właściwie robił ten człowiek od nagłośnienia usadowiony na środku sali. Katar, czy jakaś inna dolegliwość uszu sprawiły, że niezauważył co się dzieje na scenie. Zazwyczaj wspaniały „Bóg” wyszedł tylko poprawnie i przeszedł bez większego echa. Harmonię i pracę zespołową szlag jasny trafił, ojciec próbował ratować sytuację kończąc poszczególne kawałki coraz bardziej popisową szarpaniną gitary, Fisz nerwowo poprawiał swoją słuchawkę z odsłuchem i gdyby nie Piotr i jego świetna perkusja powiedziałbym, że to zabrzmiało jak hmmm... no cóż... jak „kolejny zwykły dzień z pracy w korpo” - przychodzisz czytasz jakieś maile, idziesz na lunch, a potem jeszcze na jakieś spotkanie i zwyczajnie wracasz do domu. Za brakło chemii, nie było wow i w rezultacie live wypadł lata świetlne gorzej od wersji płytowej. Zespół był jakby spięty, niezgrany i dopiero na końcu kiedy nieco opadły emocje udało im się nieco lepiej zagrać, zaśpiewać bisowego „Ojca”. Tak muzykować się zwyczajnie nie godzi!
A może to wszystko przez te nasze słabe miejsca na widowni :) „Chciałbym być bliżej, tuż przed oczami, chciałbym, gdy tańczysz, coraz bliżej być”
Ps dopisek niepokornej żony:
Nieprawda, Bóg był Świetny, Fisz jak zwykle rewelacyjny. Niestety Waglewscy omijali się jakby nie chcieli być ze sobą na scenie. Chętnie posłuchałabym tego jeszcze raz w innym miejscu- 19 6
-
2018-01-06 15:13
Za długie
Dałem minus- 2 3
-
2018-01-08 16:33
Wow
Kiedy komentarz jest lepszy od recenzji
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.